|
WWW.TOCZEN.PL "systemic lupus erythematosus"
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
marciakk Stary wyjadacz


Dołączył: 09 Kwi 2012 Posty: 161 Skąd: wawa
|
Wysłany: Pon Kwi 09, 2012 9:44 pm Temat postu: jestem nowa |
|
|
Witam serdecznie, mam na imię Marta i mam 30 lat. Jestem nowa na forum. Mam nadzieje, że dowiem się od innych użytkowników, jak żyją z chorobą. Od 11 lat choruję na miastenię. Po urodzeniu Córki w 2009 roku rozpoczęły się u mnie silne wędrujące bóle stawów, okresy osłabienia, swędzące wysypki, nawracające nadżerki w jamie ustnej i w nosie. Od tego czasu mam duże problemy ze skórą - jest bardzo sucha i swędząca, łatwo ulega podrażnieniom i pęka. Latem 2011 roku dostałam wysokiej gorączki, która trwała blisko dwa tygodnie i była nie do opanowania. Leżałam w szpitalu (niestety w Mielcu, bo byłam wtedy u teściów) i wówczas pojawił się na twarzy rumień w kształcie motyla. Skóra była zgrubiała i nieco swędząca. Lekarze podawali jednak cały czas antybiotyk i szukali zakażenia. Dopiero po powrocie do Warszawy rozpoczął się mój maraton po lekarzach... Wykonałam sporo badań (ANA 320, wykryto też przeciwciała anty-Ro oraz anty-La, badanie histopatologiczne bioptatów gruczołów ślinowych wargi dolnej focus score 1). Zdiagnozowano u mnie Zespół Sjögrena (dodam, że nie mam żadnych problemów z suchością oczu) i zalecono dalszą obserwację w kierunku tocznia. Do tej pory nie znalazłam dobrego, zaufanego reumatologa. Leczę się w tej chwili u neurologa, dermatologa i przypadkowych reumatologów. W październiku 2011 byłam hospitalizowana na Szaserów w Warszawie i tam stwierdzono u mnie tocznia, jednak przy wypisie... wycofano się z tej diagnozy i wpisano: obserwacja w kierunku tocznia. Zalecono PLAQUENIL, jednak lekarz prowadząca miastenię (neurolog na Banacha) zaprotestowała, gdyż takie leczenie mogłoby nasilić miastenię. Jestem w tej chwili na sterydach, ale nie wiem, czy to jest dobre rozwiązanie i na jak długo... Byłam rozstrojona psychicznie po pobycie na Szaserów... Obecnie bardzo się martwię, gdyż dzieje się coś dziwnego. Mam rozległe zmiany skórne na wierzchniej części dłoni - koncentryczne czerwone okręgi. Początkowo były to małe plamy, które zaczęły się rozszerzać. W środku jest normalna skóra, ale czerwona obwódka robi się coraz większa. Takie same plamy wystąpiły na twarzy, na lewym policzku i na szczęce, po lewej stronie, poniżej linii ust. Poza tym dziś rano obudziłam się z dość mocno opuchniętą powieką (dla odmiany prawą) i na całym ciele pojawiają się wędrujące, swędzące wysypki tzn. przez parę godzin skóra w jednym miejscu jest zaczerwieniona i swędzi, a potem w innym. Czuję się bardzo osłabiona i nie wiem, co o tym myśleć... Czy to są objawy tych chorób? Dodam, że jestem dzień przed miesiączką i zawsze w tym czasie nasilały się objawy choroby (pojawiały się bóle stawów, pogarszał się stan skóry), ale nigdy nie występowały takie dziwolągi... Dlatego zdecydowałam się napisać, bo już po prostu świruję z nerwów chyba... Cały czas nie mogę się pogodzić z tym wszystkim. Ciągle chodzę od lekarza A do B, wykonano mi całą serię badań i ogólnie ciągle pojawia się komentarz: Zespół Sjögrena wtóry do czegoś, ale do czego to trudno powiedzieć, bo pani ma nieswoiste objawy, to początek czegoś, co miejmy nadzieję nie ujawni się w pełni szybko bo wtedy łatwo będzie to zdiagnozować, ale pani będzie w gorszym stanie... Po prostu się boję... _________________ The best way to predict the future is to invent it.
Alan Kay |
|
Powrót do góry |
|
 |
katarzynadudek7 Master butterfly

Dołączył: 17 Mar 2011 Posty: 2293
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 8:51 am Temat postu: |
|
|
Witaj na forum !!!
Ja jestem z Mielca. Na jaki oddział trafiłaś ?
Chyba jednak podstawą jest znalezienie choroby podstawowej skoro zespół jest wtórny. No i najważniejsze - konkretny reumatolog. Jeśli nie poskłada się w "kupę" objawów to można się leczyć na wszystko i jednocześnie pogarszać swój stan. Tak było u mojej mamy gdzie "leczył" ją reumatolog na "zwyrodnienie stawów" ( na zdjęciach zwyrodnienie adekwatne do wieku ! ), dermatolog na "azs" ( rumień krążkowy i uczulenie na słońce ) , neurolog na "dyskopatię" ( na zdjęciu brak dyskopatii ) , ortopeda na "zespół bolesnego barku" , lekarz rodzinny na wszystko ale na oko bez badań. Leki które dostawała , zabiegi i rehabilitacja nasilały objawy tocznia. W rzeczywistości nie miała nic poza toczniem.
Ja trafiłam na dobrego lekarza i długo się nie meczyłam.
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
 |
hatifnat Master butterfly


Dołączył: 29 Gru 2009 Posty: 531 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 9:05 am Temat postu: |
|
|
Witaj,
Także mam stwierdzony zespół Sjoegrena, póki co pierwotny, ale zbliżam się do wtórnego do tocznia. Jestem więc przed ostateczną diagnozą, co wzbudza moje obawy.
Mam te same przeciwciała, tylko w większym mianie.
Także mam problemy skórne, niezależnie od słońca. W moim przypadku jest to przewlekła pokrzywka naczyniowa lub pokrzywkowe zapalenie małych naczyń skóry. Tylko ona mnie pali, nie swędzi.
Gdy biorę sterydy, zdarza mi się, że coś puchnie mi na twarzy - a to jedna powieka, a to warka, a to policzek.
Piszesz o zmianach obrączkowatych na odsłoniętych częściach ciała. Czy żaden z lekarzy nie mówił Tobie o SCLE (podostry skórny toczeń)?
Pozdrawiam:) _________________ " Hatifnatowie wciąż gonią i gonią. Taki w nich niepokój (...) tylko chcą dotrzeć do horyzontu" |
|
Powrót do góry |
|
 |
Karii Master butterfly

Dołączył: 03 Sie 2008 Posty: 4372
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 9:29 am Temat postu: |
|
|
Witaj na forum  _________________ ..:: nieustannie biec pod wiatr, każdej myśl poczuć smak
chwytać życie w dłonie, jak promień słońca w letni dzień ::..
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
bellybelly Master butterfly


Dołączył: 03 Lut 2012 Posty: 1270
|
|
Powrót do góry |
|
 |
agnieszka29 Master butterfly


Dołączył: 20 Cze 2005 Posty: 6572 Skąd: Opolskie
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 9:45 am Temat postu: |
|
|
Witam i ja ciepło i serdecznie życząc zdrówka..
i Trafienie w końcu na solidnego lekarza który fachowo zajmie się Tobą  _________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei. |
|
Powrót do góry |
|
 |
monia85 Master butterfly


Dołączył: 27 Maj 2010 Posty: 7066 Skąd: okolice Wyszogrodu
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 9:50 am Temat postu: |
|
|
Witam Cię na forum
i powodzenia w szukaniu lekarza!  _________________
Dusza nie znałaby tęczy, gdyby oczy nie znały łez. / J.V. Chevey |
|
Powrót do góry |
|
 |
kinga Moderator


Dołączył: 14 Mar 2005 Posty: 14280
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 10:19 am Temat postu: |
|
|
witaj na forum  _________________ Odkąd przestałam przejmować się rzeczami, na które nie mam wpływu, mam wpływ na więcej rzeczy.
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
marciakk Stary wyjadacz


Dołączył: 09 Kwi 2012 Posty: 161 Skąd: wawa
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 11:51 am Temat postu: |
|
|
katarzynadudek7 napisał: |
Witaj na forum !!!
Ja jestem z Mielca. Na jaki oddział trafiłaś ?
|
Witaj! W Mielcu trafiłam na oddział chorób zakaźnych, bo jednak początkowo szukano najprostszego wytłumaczenia - że jak gorączka to znaczy jest jakieś zakażenie wirusowe albo bakteryjne. Moja miastenia nie ułatwiała lekarzom sprawy, bo bali się, że zejdzie mi na mięśnie oddechowe. Ogólnie lekko nie było.... _________________ The best way to predict the future is to invent it.
Alan Kay |
|
Powrót do góry |
|
 |
marciakk Stary wyjadacz


Dołączył: 09 Kwi 2012 Posty: 161 Skąd: wawa
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 12:11 pm Temat postu: |
|
|
hatifnat napisał: |
Witaj,
Czy żaden z lekarzy nie mówił Tobie o SCLE (podostry skórny toczeń)?
Pozdrawiam:) |
Cześć Do tej pory nikt nie mówił o SCLE. Dziś rano mój Mąż pojechał ubłagać moją dermatolog na Koszykowej, aby mnie jutro obejrzała, więc jeżeli te zmiany do jutra nie zbledną to może coś się wyjaśni... Ja mam ogólnie ogromnego pecha w procesie diagnozowania... Miastenię diagnozowano mi blisko 3 lata! I doprowadzono mnie do stanu, w którym choroba schodziła już na mięśnie oddechowe. U mnie zaczęło się dość niewinnie od problemów z pełnym uśmiechem, miałam taki nieco skrócony, poprzeczny uśmiech. Moja twarz momentami przypominała maskę. Mięśnie twarzy nie pracowały. Jedyne co mogłam zrobić to obnażyć górne zęby. Wyglądało to tak, jakby ktoś położył dłonie na moich policzkach i ścisnął je mocno. Żaden grymas – oprócz rachitycznego uniesienia górnej wargi – nie był dostępny mojej twarzy. Moja próba zwrócenia uwagi lekarzy na ten dziwny objaw nie zakończyła się pomyślnie. W kartę wpisano – pacjentka jest smutna. I ta informacja ciągnęła się za mną latami, utwierdzając lekarzy w ich niezaprzeczalnej diagnozie. Leczono mnie wtedy na neuralgię, zapalenie nerwów itp. Potem pojawiły się problemy z pisaniem. Zaczynałam normalnie. Zupełnie zwyczajnie, jak dyby nigdy nic. Potem nagle wszystko się psuło. Czasami mogłam napisać spokojnie sześć, siedem zdań, a czasem trzy słowa. Później dłoń stawała się coraz bardziej obca i nie chciała działać. Długopis chwiał się, a dociskanie go do papieru zaczynało być ogromnym, nadludzkim wysiłkiem. Walczyłam z tym tak długo, jak mogłam. Całą uwagę koncentrowałam na tym, aby utrzymać długopis w ręku i móc go dociskać choć na tyle, aby jakikolwiek ślad zostawał na papierze. Udawało mi się, gdy angażowałam mięśnie przedramienia, ramienia, barku, szyi i nie wiem czego jeszcze. Ale i one po chwili odmawiały posłuszeństwa. Po takim akcie wszystko mnie bolało, czułam się rozbita i przegrana. Lekarz zaczęli leczyć mnie na padaczkę... Bardzo chciałam studiować. Skoro nie mogłam pisać to może chociaż czytać… Otóż nie… Schemat był podobny. Początek bez zarzutu. A potem lawina komplikacji. Powieki opadały – czasem w zupełnie osobliwym tempie. Niekiedy opadała jedna, czasem obie, ale w różnym stopniu. Poza tym coś dziwnego działo się z moimi gałkami ocznymi. Czułam się tak, jakby ktoś przywiązał je na za krótkich sznurkach. Nie mogłam nimi poruszać, nie byłam w stanie zarządzać swoim polem widzenia. Co gorsza, podczas czytania tekst się nagle rozjeżdżał, zaczynałam widzieć podwójnie i nie wiedziałam, który z dwóch obrazów jest tym rzeczywistym. To samo działo się podczas poruszania się po ulicy. Bez żadnego ostrzeżenia miałam przed sobą dwa chodniki, dwa budynki, nieskończoną liczbę drzew, dwa trawniki… I nie wiedziałam, czy w ogóle widzę rzeczywisty chodnik. A jeśli nawet, to czy widzę go tam, gdzie inni ludzie, pozostali piesi. Czy on tam faktycznie jest. Nie wiedziałam, dokąd iść, którym chodnikiem, gdzie postawić nogę.
Chodząc po ulicy czułam się wiecznie zagrożona brakiem stabilności. Nie mogłam mieć żadnego zaufania do swojego ciała. Idąc, nagle po prostu traciłam możliwość dalszego normalnego wykonywania kroków. I… kucałam, albo siadałam z impetem na pupie. Nie byłam w stanie przez następne piętnaście minut podnieść się o własnych siłach. Miałam wrażenie, że jakaś siła przygniata mnie do ziemi. Moje nogi nie były moje. Ja próbowałam się podnieść, a one konsekwentnie odmawiały. Ciało nie słuchało. Zaczęto mnie wówczas leczyć na dyskopatie, zlecano serię badań ortopedycznych. Doszukiwano się osteofitów, przesunięcia kręgów itd.
Przez cały okres choroby odczuwałam przemożne zmęczenie. Mobilizowałam wszystkie siły, starałam się zaprogramować wszystkie neuroprzekaźniki, aby np. dziesięć kroków było możliwe. Największe problemy miałam z wchodzeniem po schodach. O ile w budynkach mogłam wciągać się przy pomocy poręczy na kolejne stopnie, przystawać, o tyle wejście do autobusu czy tramwaju graniczyło z cudem. Z reguły bezładnie zawisałam na drugim stopniu, trzymając się poręczy. Pasażerowie spoglądali na mnie z dezaprobatą, czasem komentując, że… pijaczka, narkomanka, albo ekscentryczka. Zachowywałam pełną powagę, zbierałam jakieś resztki siły, żaby się nie rozpłakać, próbowałam się podciągnąć wyżej. Tylko jeden schodek. Zawsze mogę usiąść na szczycie schodów i udawać, że tak lubię… Ale im bardziej próbowałam, tym bardziej nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Mięśnie nie działały. Raz zdarzyło mi się, że po prostu wypadłam. Objawy były tak silne, że nie mogłam nawet przytrzymać się poręczy. Palce dłoni nie były zdolne do zaciśnięcia się na poręczy, ramiona nie funkcjonowały i zachwiałam się tak niefortunnie, że spadłam ze schodów i zostałam na przystanku, siedząc na krawężniku. Nikt nie zaoferował pomocy. Po tym wydarzeniu próbowałam wsiadać przy kierowcy, mając nadzieję, że w razie problemów przynajmniej mnie nie przytrzaśnie drzwiami (co też się parę razy zdarzyło). Nie było to jednak skuteczne rozwiązanie. Z reguły słyszałam – wsiadasz czy nie? Wsiadam… Ale nie jestem zdolna wsiąść… Byłam załamana i wtedy zaczęto mnie leczyć na depresję. To był dramat, bo większość tych leków obniżało napięcie mięśniowe, co w moim przypadku kończyło się tragicznie. Lekarze zadawali mi szereg pytań, na które oczekiwali odpowiedzi: tak lub nie. Najczęściej przewijało się: czy odczuwa pani spowolnienie?; czy odczuwa pani niechęć do wychodzenia z domu?; czy pojawiają się trudności w nauce? Co z tego, że odpowiadałam – tak, skoro nie było to zgodne z prawdą. Diagnoza zawsze oscylowała wokół depresji, nerwicy, napadów padaczkowych o nieznanej etiologii, neuralgii, kauzalgii… Owszem, odczuwałam spowolnienie, ale dlatego, że moje mięśnie nie funkcjonowały tak, jak trzeba. Jak najbardziej, niechętnie wychodziłam z domu, ponieważ obawiałam się upadku, nagłej niemocy. Trudności w nauce miałam ogromne. Ale nie dlatego, że występowały u mnie problemy z koncentracją. Doprowadzono mnie do takiego stanu, że nie mogłam jeść, bo nie byłam w stanie dociągnąć widelec do ust. Męczyły mnie też straszne duszności. Wieczorem, gdy kładłam się, a właściwie padałam na łóżko, wiedziałam, że do wczesnych godzin porannych nie będę w stanie zmienić już pozycji. Nie mogłam się poruszyć. Kładłam się wyżej, ponieważ bałam się, że zakrztuszę się własną śliną. Problemy z połykaniem miałam ogromne. Pomijam już, że żucie pokarmów było prawie niemożliwe. Próbując łykać własną ślinę, dusiłam się. Schudłam wówczas ponad 20 kg. W końcu, przez zupełny przypadek, miastenię zdiagnozowała... leciwy okulista... podczas rutynowego badania oczu, a właściwie serii prób, żeby te oczy zbadać. Powiedział do mnie: dziewczyno, czy ty się leczysz neurologicznie... Odpowiedziałam, że tak, a on na to: uff, to dobrze, przy miastenii tak może być. Ja się pytam: przy czym? I wymieniłam mu wszystkie choroby, na które mnie leczono. On na mnie oczy wybałuszył i mówi: kur** jeszcze nie widziałam, żeby od takich chorób komuś powieki opadały... I kazał mi w te migi lecieć na Banacha do poradni chorób mięśni. Ala pół roku walczyłam o skierowanie! W końcu poprosiłam neurolog prowadzącą o odmowę wydania skierowania na piśmie, z zaznaczeniem na jakie choroby ona mnie leczy. Rzuciła mi wtedy to skierowanie prosto w twarz z tekstem: idź i się przekonaj, że to ja mam rację... Poszłam (a właściwie to zaniesiono mnie już wtedy) i diagnoza była natychmiastowa. Działania też: sterydoterapia i tymektomia, a potem leczenie immunosupresyjne. Teraz jest już sporo lepiej, ale pojawiły się kolejne problemy i póki co proces diagnozy nie wygląda wcale lepiej Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale bardzo długo to wszystko dusiłam w sobie i chyba było mi to potrzebne (aż się dobrze spłakałam pisząc to wszystko). _________________ The best way to predict the future is to invent it.
Alan Kay
Ostatnio zmieniony przez marciakk dnia Sro Kwi 11, 2012 8:32 pm, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
marciakk Stary wyjadacz


Dołączył: 09 Kwi 2012 Posty: 161 Skąd: wawa
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 12:14 pm Temat postu: |
|
|
Witaj, moje zmiany są podobne, chociaż w tej chwili już zdecydowanie większe (bardziej rozlane, rozległe) i mniej czerwona jest ta obwódka, nie łuszczy mi się też skóra... Poza tym, dostałam okres i zmiany zaczynają blednąć. To jest największy problem u mnie, bo moje problemy nasilają się zdecydowanie przed okresem, a potem łagodnieją. Część lekarzy traktuje mnie jak hipochondryczkę, gdy im opowiadam, że jeszcze trzy dni temu bolały mnie stawy... _________________ The best way to predict the future is to invent it.
Alan Kay |
|
Powrót do góry |
|
 |
marciakk Stary wyjadacz


Dołączył: 09 Kwi 2012 Posty: 161 Skąd: wawa
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 12:21 pm Temat postu: |
|
|
agnieszka29, monia85, kinga, Karii - witajcie! Ze znalezieniem lekarza mam ogromny problem. Tak, jak pisałam leżałam tydzień na Szaserów, ale to była porażka... Główny konsultant ds. reumatologii stwierdził toczeń, potem się z tego wycofali, bo powiedzieli, że najlepiej o byłoby gdybym wszystkie 5 objawów zademonstrowała jednocześnie, a nie na raty. Poza tym chcieli podać PLAQUENIL, a gdy powiedziałam, że prowadząca miastenię z Banacha się nie zgadza to skwitował to krótko: pierwszy słyszę, to w takim razie nie leczymy niczym... Gdy zapytała, czy będą czekać aż mi się pogorszy i trafie tu za późno, to dostałam odpowiedź: nie wykluczone, że tak będzie... Zraziłam się. Byłam też prywatnie u reumatologa, który pracuje na Spartańskiej, ale sytuacja wyglądała podobnie: najpierw stwierdził toczeń, potem Zespół Sjögrena, potem zlecił znowu ten nieszczęsny plaquenil i się zdziwił, że nie mogę go przyjmować, więc wprowadzono sterydy... Myślę sobie, że głównym problemem jest to, że nie ma jednego specjalisty, który chociaż początkowo zajmowałby się osobami z wieloma chorobami autoimmunologicznymi (ja mam miastenię, stwierdzony Zespół Sjögrena i podejrzenie tocznia). Kogoś kto by miał wiedzę, żeby to jakoś ogarnąć. Boję się, jeszcze cały czas tego tocznia nie przyjmuję do wiadomości
Mała uwaga na przyszłość - używaj funkcji edit przy pisaniu postów, by nie tworzyć posta za postem tylko ująć wszystko w jeden
Próbowałam używać tej funkcji, ale jakoś opornie mi szło - będę się już teraz mocniej starała, poprawię się na pewno! Przepraszam! _________________ The best way to predict the future is to invent it.
Alan Kay
Ostatnio zmieniony przez marciakk dnia Wto Kwi 10, 2012 1:25 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
monia85 Master butterfly


Dołączył: 27 Maj 2010 Posty: 7066 Skąd: okolice Wyszogrodu
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 1:25 pm Temat postu: |
|
|
marciakk - przeczytałam Twoją historię i jestem w szoku, że tyle mogło spaść na jedną osobę.
Co do lekarzy, to trzeba trafić na dobrego. I tego Ci życzę  _________________
Dusza nie znałaby tęczy, gdyby oczy nie znały łez. / J.V. Chevey |
|
Powrót do góry |
|
 |
marciakk Stary wyjadacz


Dołączył: 09 Kwi 2012 Posty: 161 Skąd: wawa
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 1:34 pm Temat postu: |
|
|
Dziękuję Na szczęście pomiędzy miastenią a obecnymi problemami miałam blisko 4 letnią remisję i w tym czasie urodziłam córkę, skończyłam studia, znalazłam pracę, więc są powody do uśmiechu! Na dzień dzisiejszy, mam orzeczony umiarkowany stopień niepełnosprawności, ale nadal pracuję i staram się nie poddawać. Ale teraz zaczęłam się bać (bo to już nie jedna, ale dwie kolejne, mało przewidywalne choroby) i tak wewnętrznie nie radzę sobie z tym wszystkim, dlatego też zalogowałam się na to forum. Poza tym, cały czas próbuję zachowywać pozory zupełnie normalnego życia, a może właśnie trzeba się w końcu przyznać do słabości i zacząć prosić o pomoc. Nie umiem tego robić i to mój problem jest. Przeglądam teraz forum w poszukiwaniu informacji, jak sobie organizować dzień, jak sobie radzić z codziennymi kłopotami z poruszaniem się, z bólem, jak to łączyć z opieką nad dzieckiem (córka ma 2.5 roku), z prowadzeniem domu i pracą. Czasem sobie myślę, że moje zdrowe koleżanki skarżą się na zmęczenie, brak energii, a ja sobie nawet nie pozwalam myśleć, że czegoś nie mogę, że nie dam rady. To też nie jest dobre podejście (teraz dopiero to widzę...) _________________ The best way to predict the future is to invent it.
Alan Kay |
|
Powrót do góry |
|
 |
bellybelly Master butterfly


Dołączył: 03 Lut 2012 Posty: 1270
|
Wysłany: Wto Kwi 10, 2012 1:34 pm Temat postu: |
|
|
Marto niestety znalezienie lekarza "od wszystkiego" może być trudne . A jeśli już to szukałabym takiego wśród reumatologów.
Nie jestem lekarzem ale według mnie skoro mimo sterydoterapii masz objawy wskazujące na istnienie innej choroby autoimmunologicznej to wydaje mi się zasadne zweryfikowanie dotychczasowej immunosupresji.
Jeśli założyłoby się, że masz toczeń (to tylko takie gdybanie) to wiadomo jest, że hormony mają wpływ na jego przebieg. Dlatego różnice w stopniu manifestacji choroby w zależności od dnia cyklu miesięcznego jest moim skromnym zdaniem jak najbardziej możliwe.
Zaznaczam, że to tylko takie moje przemyślenia.
Poczytaj wątek o polecanych lekarzach może znajdziesz jakiegoś dla siebie.
3maj się ciepło i walcz o siebie
 _________________ "Nie dyskutuj z idiotą, bo najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem." |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by PhPBB © 2001, 2002 phpBB Group
|