|
WWW.TOCZEN.PL "systemic lupus erythematosus"
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Agnieszka14 Master butterfly

Dołączył: 04 Gru 2005 Posty: 1084
|
Wysłany: Pon Lip 10, 2006 11:25 pm Temat postu: Ludzie, którzy towarzyszą nam w chorobie |
|
|
...
Ostatnio zmieniony przez Agnieszka14 dnia Nie Wrz 05, 2010 9:06 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Itunia Master butterfly

Dołączył: 10 Lis 2005 Posty: 3664
|
Wysłany: Wto Lip 11, 2006 5:42 am Temat postu: |
|
|
Te osoby to u mnie:
-rodzice (niezawodni )
-reszta rodziny (ale już w mniejszym stopniu)
-moja przyjaciółka (koleżanki nie potrafią niczego zrozumieć, więc nawet się nie wysilam z nimi rozmawiać o chorobie)
-nasi Forumowicze
W depresję co prawda nigdy nie wpadłam i nie rozmawiam z nimi często na temat choroby (od tego jesteście Wy ), ale są baaaaaaaaaardzo pomocni. |
|
Powrót do góry |
|
 |
OLESIA Master butterfly


Dołączył: 23 Mar 2006 Posty: 649 Skąd: Białogard
|
Wysłany: Wto Lip 11, 2006 6:43 am Temat postu: |
|
|
Osobą która zawsze jest przy mnie prawie od samego początku choroby czyli jakieś 16 lat jest mój mąż Paweł. On mnie nosił na rękach jak nie mogłam chodzić on mnie ubierał on pokochał mnie razem z moją chorobą. Zawsze jest przy mnie i mogę na niego liczyć.
Wiele osób się od mnie odsunęło jak się dowiedziało że jestem chora jak bym była trędowata. Na swoją rodzinę nigdy nie mogłam za bardzo liczyć, mama niedługo po tym jak ja zachorowałam zmarła zresztą ukrywałam przednią że jestem chora na to co ona a tato patrzył na mnie i czasami odnosiłam wrażenie że się boi mnie i mojej choroby. Jego pomoc kończyła się na odstawieniu mnie do szpitala nawet mnie nie odwiedzał w szpitalu. Teraz mogę też liczyć na rodzinę ze strony męża zawsze starają mi się pomóc jak umieją.
Kiedyś leżąc w szpitalu poznałam taką Panią Basię utrzymujemy ze sobą kontakt mejlowy- zawsze mogę na nią liczyć w sprawach duchowych. Moja Pani dr. prowadząca to też osoba której mogę się wypłakać i pokrzyczeć jak mi źle. Ona bardzo mi pomogła w ostatnim,, napadzie depresji". Mam też super sąsiadów na których też mogę zawsze liczyć i przez osiem lat jak tu mieszkam nigdy się na nich nie zawiodłam. Nie lubię Białogardu jako mijscowości ale właśnie tutaj poznałam najwięcej życzliwych mi osób.
Mogę też liczyć na was od was zawsze usłyszę coś miłego pocieszającego- dziękuję wszystkim za to 
Ostatnio zmieniony przez OLESIA dnia Wto Lip 11, 2006 7:49 am, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
kinga Moderator


Dołączył: 14 Mar 2005 Posty: 14280
|
Wysłany: Wto Lip 11, 2006 7:38 am Temat postu: |
|
|
w moim przypadku na rodziców nie mogę liczyć, bo nie wiedzą nawet na czym polega moja choroba...moja mama mysli że lupus to rasa psa
koleżanki ani siostry nie rozumieją...
mam 2 przyjaciółki na które moge liczyć
i jest jeszcze mój internista - super człowiek i lekarz
depresję przechodziłam 2-3 razy..no ale jakoś trzeba żyć i nie marudzę
no i przede wszystkim to WY - tutaj każdy zrozumie  _________________ Odkąd przestałam przejmować się rzeczami, na które nie mam wpływu, mam wpływ na więcej rzeczy.
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
dominika Master butterfly


Dołączył: 25 Lut 2005 Posty: 224 Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Wto Lip 11, 2006 8:03 am Temat postu: |
|
|
najgorsze momenty choroby, to były jej początki - strach o ciążę, szok po diagnozie i szpecący motyl na twarzy - przy Waszych problemach ze zdrowiem, o których tu często czytam, to jest nic, ale byłam wtedy załamana. Wtedy bardzo wspierali mnie rodzice i mój obecny mąż. |
|
Powrót do góry |
|
 |
gusia_92 Master butterfly


Dołączył: 10 Lip 2005 Posty: 1076 Skąd: Skoczów
|
Wysłany: Wto Lip 11, 2006 9:51 am Temat postu: |
|
|
osobami na ktore moge liczyc jest moja mama i siostry. mama mnie rozumie bo sama choruje a siostry wiedza duzo na ten temat i staraja sie nas zrozumiec. tak jak wspomniala itunia na kolezanki nie moge liczyc. jak przez przypadek sie cos wspomni na temat choroby, szpitala to odrazu zmieniaja temat albo obgaduja za plecami jak bardzo to nie udaje (slyszalam juz taka rozmowe) moge jeszcze liczyc na przyjaciolki bo przyjaciol nie mam. na was oczywiscie tez bo nikt inny tylko wy potraficie zrozumiec gdy jest zle. na rodzine moge liczyc ale tylko czasami. _________________ .:Hoy se que tu ya no me quieres y eso es lo que mas me hiere:. |
|
Powrót do góry |
|
 |
didulka Master butterfly


Dołączył: 20 Maj 2005 Posty: 2900 Skąd: Świętochłowice
|
Wysłany: Wto Lip 11, 2006 11:54 am Temat postu: |
|
|
temat wydaje sie byc banalnie prosty ale jak mam poszukac tych osob to no wlasnie co
w rodzinie tylko na mame moge liczyc no i ewentualnie siostre ale to zazwyczaj wtedy kiedy widac ze faktycznie cos kiepskawo ze mna choc musze przyznac ze odkad dowiedziala sie na czym ta choroba polega mamy ze soba o wiele lepszy kontakt
na was
w szczegolnosci na monike do niej moge zwrocic sie ze wszystkim i wiem ze zawsze mi pomoze jesli potrafi  |
|
Powrót do góry |
|
 |
lubesia Master butterfly


Dołączył: 06 Lis 2005 Posty: 272 Skąd: Wloclawek
|
Wysłany: Wto Lip 11, 2006 12:11 pm Temat postu: |
|
|
ja rowniez na mame najbardziej moge liczyc tata i brat mieszkaja za granica ale pomagaja jak moga  chlopak rowniez bardzo pomaga i jego rodzina i to bardziej niz moja dalsza ......znjaomi no sa spoko i wiem teraz na ktorych mozna liczyc a w najgorszych chwilach nie ci co wydaja sie najlepsi lecz ci co sa tylko na czesc bardziej sie przejmuja  _________________ Jeśli nie możemy czynić tak, jakbyśmy chcieli, musimy czynić tak, jak możemy    |
|
Powrót do góry |
|
 |
Monika B Moderator


Dołączył: 14 Lis 2004 Posty: 17307
|
Wysłany: Wto Lip 11, 2006 4:48 pm Temat postu: |
|
|
no coz w moim zyciu było parę osób na ktore mogłam liczyć , czas mija i osoby te wykruszyły sie
z tego powodu takze wpadłam w depresje , chyba najgorzej bylo , kiedy moja własna siostra , ktora towarzyszyła mi w najgorszych momentach w zyciu - odwróciła sie ,
jak usłyszałam od niej że nie przyjdzie do szpitala , bo ma dosyc szpitali, kiedy zaczęła mi wypominac to co kiedys zrobila, w sumie to mam sobie radzic sama-- załamałam się własnie ona ! , która znała chorobe i przechodziła ją krok po kroku , czwała w momentach kiedy byłam juz gotowa zeby umierać,
nigdy nic nie żądałam od nie , nigdy sie nie narzucałam , nigdy jej nie wykorzystałam , nagle obróciła sie przeciwko mnie , najgorszy szok pomogla mi przezyć Lidia, to dzieki niej doszlam do siebie.
na kogo mogę liczyć , ? na moją mame i tate,
na moich synów , chociaz też maja swoje sprawy nie potrafia pomoc we wszystkim,
na moja pania doktor liczę medycznie
a tak no coz mało tych osób , widocznie nie zasłuzylam na więcej
nie potrafie prosić o pomoc, jest mi głupio i wstyd , jesem zbyt nieśmiala i jest mi zwyczajnie głupio , po tylu latach jeszcze sie tego nie nauczylam
moge wygadać wypłakac się tutaj na forum , i widze ze mogę liczyc teraz na Dagmare i Agnesis, które od razu zaofiarowały pomoc kiedy zostałam w gipsie ,na Lidię bardzo
liczę także na was i wam dziekuję _________________ Szczęście to jest to, czego prawdopodobnie w życiu nie osiągniemy , ale na szukanie go warto poświęcić życie . ( Marie-Henri Beyle) - Stendhal
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
monika.kala Master butterfly


Dołączył: 08 Wrz 2005 Posty: 448
|
Wysłany: Wto Lip 11, 2006 6:42 pm Temat postu: |
|
|
Moja mama i siostra,ktora tez jest chora.
Jednak moja mam najbardziej.Do niej dzwoni i sie zale jak cos jest nie tak.
Moj chlopak,jest kochany ale o mojej chorobie nie rozmawiamy chyba,ze jest bardzo zle lub mam dola.Jak sie dobrze czuje to unikam tematu toczen.
W pracy nie wiedza.Kolezanki nic nie wiedza na temat mojej choroby jedyne to pytaja sie jak sie czuje.Zwierzyc sie nie zwierzaam,bo mam wrazenie ze za bardzo sluchac nie chca.Nic nie wiedza na temat mojej choroby.Siedza godzinami na internecie czatuja,a zeby sie dowiedziec na temat mojej choroby to nie maja czasu.
Mieszkam daleko od domu,do mamy, jezdze raz na rok,place wysokie rachunki telefoniczne ale co tam.
Mam was,z wami moge pogadac i wiem ze mnie wysluchacie i nie zignorujecie.
I mam mojego psa,do ktorego gadam jak mam dola i zla jestem na caly swiat.
Pozdawiam Monika Kala |
|
Powrót do góry |
|
 |
monika27 Junior

Dołączył: 02 Lip 2006 Posty: 25 Skąd: łódź
|
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 8:34 pm Temat postu: |
|
|
ja właściwie mogę liczyc tylko na was. moi znajomi na razie nic nie wiedzą, a rodzice przyjęli taktykę "skoro nic się na razie nie dziej to nie rozmawiamy o tym, więc nie ma tematu". co będzie później - nie wiem. pozdrawiam wszystkich  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Natka Master butterfly

Dołączył: 29 Sie 2005 Posty: 304 Skąd: Słupsk/Gdańsk
|
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 8:46 am Temat postu: |
|
|
Ja moge liczć przede wszystkim na moich rodziców.Są zawsze przy mnie.Owszem cała reszta rodziny tez się martwi pyta jak się czuje itd ale to już nie jest to samo.Czasami mam wrażenie że oni myślą że moja choroba to jakis wymysł.
Moi bracia na początku nie wiedzieli na co jestem chora.Jakoś nie potrafiłam o tym mówić,nie chciałam.Wiedzieli że jeżdze do szpitala i wogóle ale nic poza tym.Odkąd się dowiedzieli co jest zmienili swoje podejście do mnie i do siebie nawzajem.Wspieramy się jak tylko możemy.
Jest przy mnie równiż mój przyjaciel. Moge na niego liczyć o każdej porze dnia i nocy.Zawsze wysłucha,doradzi.I co najważniejsze nie przeszkadza mu to,że jestem chora.To właśnie on jest przy mnie w tych najtrudniejszych chwilach,wspiera gdy ja nie daje sobie rady.Jak to mówi przysłowie:"prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" i tak właśnie było w moim przypadku,te osoby,które uważały sie za moich przyjaciół po prostu odsunęły się ode mnie.Widocznie nie były warte tego żeby sie przyjaźnić.
I moja pani doktor pierwszego kontaktu również jest bardzo pomocna.Zawsze mogę sie do niej zwrócić po rade.
No i oczywiscie mogę liczyć na Was  _________________
Kochać i być kochanym to tak,
jakby z obu stron grzało nas słońce.
[ Dr Davis Viscott ] |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka-bliznowiec Junior

Dołączył: 24 Lut 2006 Posty: 18
|
Wysłany: Nie Lip 16, 2006 2:22 pm Temat postu: |
|
|
Moją ostoja jest cała rodzina , ale na pierwszym miejscu jest moja mama
ona zawsze potrzymuje mnie w mojej chorobie bliznowca wewnątrz ciała , widzi jak cierpie i nie może mi pomóc , tak samo jest ostoją dla swojej siostry rodzonej która ma raka złośliwego i ma ujęte już dwa płaty. Zawsze była i jest silna i twarda , ale niestety to ja teraz przejęłam pałeczke mimo straszliwych bóli , 29 czerwca odebrałyśmy mojej moamy siostre ze szpitala po ujęciu właśnie drugiego płata i wtedy moja mama powiedziałam dziecko jeszcze tylko twoja operacja i mam nadzieje że ten koszmar się skończy. ale 30 czerwca pogotowie zabrało moją mame z podejrzeniem udaru mózgu , po dwutygodniowym pobycie w szpitalu i zrobieniu wszystkich możliwych badań wyszło że ma raka płuca prawego z przerzutem na płuco lewe i do mózgu , więc to ja teraz jestem ostoją z betonu z krwawiącym sercem , ale musze trzymać się i wspierać ją , bo to moja mama.
pozdrawiam agnieszka |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka14 Master butterfly

Dołączył: 04 Gru 2005 Posty: 1084
|
Wysłany: Pon Lip 17, 2006 2:37 pm Temat postu: |
|
|
Agnieszka brakuje mi słów, trzymaj się mocno i nie poddawaj się!! Twoja mama potrzebuje Cię pewnie teraz bardziej niż kiedykolwiek. Życzę Ci dużo sił.
Agnieszka |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agnieszka-bliznowiec Junior

Dołączył: 24 Lut 2006 Posty: 18
|
Wysłany: Pon Lip 17, 2006 6:29 pm Temat postu: |
|
|
Aguś dzięki wmawiam sobie że nie ma rzeczy niemożliwych i wszystko może się zdarzyć , nawet cud....
pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by PhPBB © 2001, 2002 phpBB Group
|