Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Możesz je wyłączyć w ustawieniach przeglądarki. Dalsze korzystanie z witryny bez zmiany ustawień oznacza wyrażenie zgody na korzystanie z plików cookies.

rozumiem i zgadzam się
Forum WWW.TOCZEN.PL Strona Główna WWW.TOCZEN.PL
"systemic lupus erythematosus"
 
 Lupus ChatLupus chat  FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Z doświadczeń uparciuchów
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WWW.TOCZEN.PL Strona Główna -> Porady i Doświadczenia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
boguslaw4321
Stary wyjadacz
Stary wyjadacz


Dołączył: 29 Lip 2013
Posty: 131
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią Sie 16, 2013 2:33 pm    Temat postu: Z doświadczeń uparciuchów Odpowiedz z cytatem

(taki wstępniak)
Nasze wredne choróbska wymagają uporu, czasem bardzo, bardzo wielkiego uporu. Chyba wszyscy tego doświadczyliśmy. Dziesiątki lekarzy w swoich wąskich specjalizacjach widzących „swoją jednostkę” ale nie chorą osobę, jakieś księżycowe terminy wizyt i badań, niemożności, nfzety, itd., itd. Nawet trudno „3mać się razem”, bo nie wszyscy są młodzi, a ci starsi, mniej przebojowi lub mniej sprawni są zwykle na końcu zainteresowania decydentów zdrowotnych tego świata. Zniechęcenie, stresy, zniechęcenie stresy,…

Miałem już sporo lat dosyć zaawansowany SCLE ( że to jest TO, dowiedziałem się dopiero kilka miesięcy temu), trafiłem do kolejnego, chyba dwudziestego dermatologa. Pan doktor specjalista dermatolog wysłuchał mnie uprzejmie (teraz oceniam, że było już 4/11) i zaordynował maść z acidum acetylsalicilicum + sulfur. Gdy po 2 miesiącach dobiłem się znów do niego, po informacji że nic nie pomogło, w kolejnej recepcie wymienił sulfur na talcum. Więc zmieniłem pana doktora, itd. itd.
Przeczytałem wczoraj na jakimś blogu toczniowym (spoza Forum), że trzeba walczyć o swoje, walczyć, walczyć. To niby truizm, bo ile można walczyć, gdy…, gdy…, …

Skoro już się rozgadałem, to opowiem Wam bajkę o żabach. Poznałem ją z opowieści Paramahansy Joganandy, któremu opowiedział jego mistrz Sri Jukteswar (to tacy guru od krija jogi). Potem opowieść spotkałem w innych wersjach i wariantach, ale nie ma znaczenia kto od kogo.
No więc były dwie żaby i wpadły (inni mówią że wskoczyły) do kubła z mlekiem. Brzeg kubła był wysoko, nie miały żadnych szans wydostać się. Pływały w koło, pływały i wreszcie jedna mówi – nie mam już siły, żadnej nadziei, zbędny wysiłek, skończę z tym i utopiła się. Ta druga pływała jednak dalej. Kolejne okrążenie, kolejne. Słabła coraz bardzie, więc może jeszcze ze dwa razy, jeszcze jedno okrążenie, … nie mogę już, słabnę… Gdy z wysiłku traciła już przytomność, nagle pod łapką poczuła jakby coś twardego. Kilka ruchów i … wdrapała się na sporą grudkę masła, którą ubiła łapkami pływając w beznadziejnym wysiłku…

Tak w skrócie - wiadomo, że są sprawy bardzo trudne, beznadziejne, może nawet niemożliwe. W zniechęceniu wtedy nie robimy nic. I nawet gdy coś próbujemy, często nic nie wychodzi. Ale czasem jednak coś wychodzi! Gdybyśmy – mimo pozornego bezsensu - nie próbowali, na pewno nic by nie wyszło!!!
A więc walczyć i nie poddawać się, walczyć, walczyć…

Każdy młody klinicysta bardzo szybko spotyka się z przypadkami, kiedy nie było szans, a pacjent nie wiadomo dlaczego ozdrowiał albo zrobiła się niespodziewana remisja. Nawet sytuacje beznadziejne nie zawsze są beznadziejne.
Sam kilkakrotnie przeżywałem sytuacje, że gdyby nie… to bym…, mimo że uchodzę za dosyć twardego. I niespodziewanie jakimś cudem znajdywały się pomocne ręce, wsparcie… W sumie na nasze Forum dotarłem też przypadkiem, właśnie wtedy, gdy mi to naprawdę było potrzebne.

Może znacie jakieś inne takie bajki albo nawet prawdziwe historie?

Agitacja Agitacja Agitacja
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Karii
Master butterfly
Master butterfly


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 4372

PostWysłany: Pią Sie 16, 2013 3:09 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wiesz, ja wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez powodu. Czasami coś zmienia się o 180 stopni i wydaje końcem świata by ostatecznie stać się czymś przepieknym. Życie zawsze zaskakuje i to jest fantastyczne. Czy należy walczyć? Jasne! Zawsze i wszędzie! Bo nikt za nas tego nie zrobi a wygrana walka zawsze daje nadzieję a nadzieja to nowe siły do kolejnych walk. Tak więc Twoja pochwała walki bardzo mi sie podoba Smile

Co do bajek i historii to ja właśnie chciałabym opowiedzieć historię.
Mam przyjaciółkę, która od urodzenia jeździ na wózku. Pomijając fakt wózka jej życie i tak nie było różowe - rozwód rodziców, ciężkie warunki itp itd. Mimo wszelkich przeciwności losu i ciągłych problemów Ona jest najpogodniejszą i najwspanialszą osobą jaką znam. Tylko Jej własny upór sprawił, że spełnia swoje kolejne marzenia. Każda rozmowa z Nią to dla mnie ogromna lekcja pokory. Ona niczego nie żąda, nie mówi że coś jej się należy ale wie, że może o to walczyć i wtedy musi się udać. Bo w życiu nic nie ma za darmo ale nie wszystko jest za pieniądze. Każdemu życzę tak optymistycznych i mądrych ludzi na swoich życiowych ścieżkach!
_________________
..:: nieustannie biec pod wiatr, każdej myśl poczuć smak
chwytać życie w dłonie, jak promień słońca w letni dzień ::..
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
meguchna
Master butterfly
Master butterfly


Dołączył: 25 Maj 2013
Posty: 4371

PostWysłany: Pią Sie 16, 2013 3:59 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Karii,pięknie opisałaś tą historię.Naprawdę daje do myślenia.Większość ludzi doświadczonych kalectwem i ciężkimi chorobami posiada niesamowitą wolę walki by pokonywać wszelkie trudności.Naprawdę to są wspaniali ludzie i wiele można się od nich nauczyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
esqa
Master butterfly
Master butterfly


Dołączył: 26 Cze 2013
Posty: 570
Skąd: wrocław

PostWysłany: Pią Sie 16, 2013 4:31 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

kiedyś nie potrafiłam docenić daru, który dostałam - życia. choroba zmieniła moje podejście do świata o 360 stopni. na początku byłam rozgoryczona, zła, nie miałam ochoty na walkę z chorobą - poddałam się już na starcie. ale później zrozumiałam, że nie mogę traktować jej jak kary. ona jest faktem. tak samo jak wiele innych rzeczy w naszym życiu. jestem tchórzem, bo boję się każdego nadchodzącego dnia, ponieważ nie wiem co przyniesie. nie wiem, czy jak zasnę to się obudzę. ale wiem, że będę walczyć do samego końca!
_________________
powinniśmy być Aniołami Stróżami dla siebie nawzajem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
boguslaw4321
Stary wyjadacz
Stary wyjadacz


Dołączył: 29 Lip 2013
Posty: 131
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon Sie 19, 2013 2:51 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Karii, dotknęłaś bardzo ważnej sprawy - pokory wobec twardych przeciwności losu i jednocześnie uporu w realizacji i dążeniu do tego, co jeszcze wydaje się możliwe.

I ja mam kolegę, który jeździ na wózku. Ale jemu los dał posmakować uroków życia. W klasie przedmaturalnej wygrał ogólnopolska olimpiadę tematyczną, był znakomitym studentem, jako świetnie zapowiadający się naukowiec bezpośrednio po studiach został przyjęty na staż do USA. I niespodziewanie nowy nurt: SM… Najpierw kule, potem pomoc wózka, i wreszcie tylko wózek. Bardzo wcześnie odeszła młoda żona. Mieszkał sam z wyboru, ale miał wspaniałą Matkę, wspaniałą Siostrę, przyjaciół. I nie poddawał się chorobie, mimo że słabł coraz bardziej. Praca, poczta elektroniczna, praca, poczta, praca choć z trudem - zajęcia ze studentami, wózek, problem schodów, wózek, doktorat, …, wózek, …, habilitacja, …, wózek, …, i dwa lata temu profesor – znany na świecie… Lata beznadziejnej – zdawałoby się - walki, pokonywanie niemożliwości, ale i potężna wiara w sens danego nam życia. Walka z własną słabością, walka z cierpieniem, gdy problemem jest nawet banalna higiena i sanitariaty… Pogodzenie i pokora, ale i walka o to, co może jeszcze udałoby się zrobić…

Twoja przyjaciółka, mój kolega, i jeszcze wiele innych osób – to dla mnie bardzo budujące przykłady wykorzystania tego, co jeszcze pozostało, co jeszcze można zrobić. A może właśnie dlatego pozostało, żeby to robić? Z pogodzeniem się z własnymi niemożnościami, trudnościami, ale i z uporem w dążeniu do celu?
Ja również nie wierzę w sprawy bez powodu, w przypadki. Życie wielokrotnie mi to pokazało.

Esqa, piszesz „jestem tchórzem”. Nie, nie nie!!! Ty jesteś po prostu dzielna. Zrozumiałaś potrzebę pogodzenia, potrzebę pokory, ale i potrzebę walki „do samego końca”! Pamiętaj, jesteś dzielna i taką bądź!
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
meguchna
Master butterfly
Master butterfly


Dołączył: 25 Maj 2013
Posty: 4371

PostWysłany: Pon Sie 19, 2013 6:32 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wiecie chyba to dla mnie piszecie...nie ma przypadków ja wiem na 100% I akurat mi trzeba było takiego otrzeźwienia umysłu,aby zacząć inaczej myśleć.Dziękuję Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Karii
Master butterfly
Master butterfly


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 4372

PostWysłany: Czw Sie 22, 2013 10:35 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

meguchna Jeśli ten wątek da siłę chociaż jednej osobie to już jest piękne Buziak
esqa nikt z nas nie wie co przyniesie nowy dzień ale czyż to nie jest piękne? Przecież niespodziewane rzeczy są najwspanialsze. Coś co się dzieje kiedy najmniej się tego spodziewasz. Wiem, że miałaś tu na myśli (zapewne) te zle niespodziewane rzeczy ale może warto spojrzec na ta niewiadomą z drugiej strony (?)

To prawda, że ludzie chorzy i niepełnosprawni częściej bardziej doceniają proste przyjemności bo wiedza, że one wcale nie są takie proste. Ale sam fakt tego, że ktoś jest dla nas pięknym wzorem i ma wspaniałych przyjaciół, rodzinę, otoczenie wynika z samego człowieka. Jeśli ktoś jest ambitny, ma swój cel (choćby najmniejszy), potrafi słuchać.. po prostu jest dobrym człowiekiem to to się wyczuwa. Mnie to przyciąga ( i myślę, że nie tylko mnie). Więc moi drodzy, bądźmy pogodni, szczęśliwi, nauczmy się cieszyć życiem. bo ono może być piękne jeśli o to zadbamy.
_________________
..:: nieustannie biec pod wiatr, każdej myśl poczuć smak
chwytać życie w dłonie, jak promień słońca w letni dzień ::..
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
boguslaw4321
Stary wyjadacz
Stary wyjadacz


Dołączył: 29 Lip 2013
Posty: 131
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw Sie 22, 2013 12:23 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Karii, uważam dokładnie tak samo - jeśli choćby tylko jednej osobie....
Będzie więc cdn.
Smile
_________________
dokąd się nie poddamy, ciągle jest jakaś szansa
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
meguchna
Master butterfly
Master butterfly


Dołączył: 25 Maj 2013
Posty: 4371

PostWysłany: Czw Sie 22, 2013 1:02 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Koniecznie c.d. Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Violka
Kadet
Kadet


Dołączył: 05 Lis 2013
Posty: 40
Skąd: mazowieckie

PostWysłany: Sro Lis 27, 2013 11:50 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Boguslaw4321, nie chce wyjść na jakiegoś demotywatora, ale zapytam - czy Twój kolega, którego historię przytoczyłeś jest szczęśliwy? bo to jest najważniejsze w tym wszystkim.

ja miałam straszne dziecinstwo, bylam szykanowana przez dzieciaki w szkole i bardzo źle traktowana w domu. dopiero jako nastolatka zbuntowałam się, że już nigdy więcej nikomu nie pozwolę się tak traktować. myślę, że doceniałam życie jak mało kto, uważałam, że dużo złego doświadczyłam w życiu. po 18 stałam się najszcześliwsza na świecie, w klasie maturalnej zaczełam pracować i byłam z siebie dumna jak nigdy. dla mnie byłam człowiekiem sukcesu. poszłam na studia i radziłam sobie fenomenalnie. zostałam najlepszym studentem na roku. sama nie mogłam w to uwierzyć. wszyscy znajomi zazdorścili mi tego, że wszystko mi wychodzi, że jestem pogodna, że nigdy nie trace wiary. byłam szczesliwa i w życiu zawodowym i w osobistym. uczylam tego podejścia ludzi.
i w wieku 23 lat pojawiła się choroba. urlop dziekanski na studiach, nie jestem w stanie wyjść z domu, a co dopiero spełniać marzenia i pracować. codziennie tramal i prawie codziennie płacz z bólu. w życiu wyrobiłam sobie dużą odporność i twardy tyłek, ale choroba sprawiła, że się poddałam. walczyłam pare miesięcy, ale jest coraz gorzej.

nie wiem czy to wszystko jest 'po coś', wyrastałam w poczuciu, że jestem kimś najbardziej bezwartościowym na świecie, nikt mnie nie kocha i nic mnie w życiu nie czeka i w momencie, kiedy zaczęłam być szczerze szcześliwa, kiedy cieszyłam się każdym dniem, a moje życie stało się moim wymarzonym, wszystko się zawaliło.

bilansując moje życie - wszystko jest bardzo niesprawiedliwe. choroba na pewno nie pojawiła się po to, żeby nauczyć mnie pokory. nauczyłam się jej już dawno. nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy.

teraz już nie umiem.

przepraszam, że ten wpis jest taki demotywujący. chciałabym żeby ktoś powiedział mi coś mądrego. moi przyjaciele albo unikają rozmów, bo to dla nich niewygodne, albo rozkładają ręce. jakoś mnie irytuje jak ktoś mi mówi, że będzie dobrze, albo że przesadzam. pierwszy raz w życiu coś mnie przerosło.

a więc czy kolega ze stwardnieniem jest szcześliwy? czy po prostu nie poddał się i sobie radzi, ale z poczuciem żalu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
katarzynadudek7
Master butterfly
Master butterfly


Dołączył: 17 Mar 2011
Posty: 2293

PostWysłany: Czw Lis 28, 2013 9:00 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Violka- a czy Twoje nastawienie czyni Cię szczęśliwszą ? Wink Jak kto lubi i wcale się nie dziwię że Twoi przyjaciele nie chcą z Tobą pogadać skoro zamykasz im usta gdy chcą Ci powiedzieć co myślą. To nie rozmowa jest dla nich niewygodna ale rzucanie grochem o ścianę. Każdy ma swoje gorsze i lepsze chwile. Tu na forum jest nas pełno i raz pod wozem raz na wozie. Ale jakoś trzymamy się tych lepszych chwil. Nie pielęgnujemy doła , bólu ani choroby. My żyjemy bo bardzo chcemy żyć. Żyć prawdziwie a nie udawać że żyjemy.
Czy jesteśmy szczęśliwi ? Czy można być szczęśliwym mając za partnera życiowego autoimmunologicznego parcha (a czasem nie tylko) ? Można. Moje szczęście buduję z daleka od choroby chociaż i w niej szukam siły i nie ukrywam że ostatnio trochę mi pomogła. Skoro już jest i wiem że będzie to nie marnuję sił na walkę i użalanie się nad sobą. Żyję. Ja też przerwałam studia, gdy wydawało się że się pozbierałam dochodziły kolejne ciosy. I dochodzą nadal. Ale cel jaki sobie w życiu postawiłam nie przewiduje załamania go przez chorobę. I cokolwiek się nie stanie będę wierna sobie samej i podjętym decyzjom, owszem , trzeba je czasami zmodyfikować, odpocząć ale żyć nadal. Ale żeby mieć żal ? Do kogo i za co ? Chyba do siebie że się marnuje życie. Ja do siebie żalu nie mam.
Z tym wszystkim co mam jestem szczęśliwą matką, żoną , studentką z samymi piątkami , mam wymarzoną pracę, przyjaciół, pomagam innym ponieważ czuję ogromny dług wdzięczności w stosunku do tych , którzy pomogli mi w osiągnięciu szczęścia.
Czy byłabym szczęśliwsza gdybym była zdrowa ? Może wydawałoby mi się ze tak ale dopiero teraz zobaczyłam co znaczy być naprawdę szczęśliwym
Życzę Ci żebyś popatrzyła na siebie i otaczający Cię świat a nie na swoją chorobę. Zacznij żyć prawdziwie ! Da się, trzeba tylko chcieć.[/b]
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Monika B
Moderator
Moderator


Dołączył: 14 Lis 2004
Posty: 17307

PostWysłany: Czw Lis 28, 2013 11:34 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
w wieku 23 lat pojawiła się choroba. urlop dziekanski na studiach, nie jestem w stanie wyjść z domu, a co dopiero spełniać marzenia i pracować. codziennie tramal i prawie codziennie płacz z bólu. w życiu wyrobiłam sobie dużą odporność i twardy tyłek, ale choroba sprawiła, że się poddałam. walczyłam pare miesięcy, ale jest coraz gorzej.


Viola ktoś mi kiedys powiedział że w zyciu nigdy nie jest tak zle, żeby nie mogło być gorzej
Uważasz że limit złych doswidczen juz wyczerpałaś?
naprawdę moze być gorzej.
choroba przewlekła to nie koniec swiata , bo mogło być gorzej, o wiele gorzej?
nie warto pomysleć o tym co masz ?
studia dokonczysz jak nie teraz to za rok , dwa , będziesz zyć w miarę normalnie Teraz wydaje Ci się ze juz doswidaczyłaś najgorszego, ja mowię Ci z perspektywy lat ( choruję juz ich tyle ile Ty masz czyli 23 leczę się od 17) że może być gorzej.
od Ciebie zalezy dużo jak będzie.Tylko od nastawienia do choroby.
Jesli będziesz patrzec na to co choroba Ci zabrała, nigdy nie będzie dobrze, Jesli pogodzisz się z nią , będzie duzo lepiej.Nawet będzie normalnie.
Na razie u ciebie diagnozy pelnej nie ma, a wiec i leczenia tez nie
Moja bliska mi osoba nigdy nie powiedziała że jej choroba dużo zabrała. Zabrała jej wszystko ,przed chorobą była na ostatnim roku magisterki, miała pózniej pracować naukowo,wybitnie zdolna dziewczyna. Zabrala jej wszystko,doslownie wszystko - bo od 4 lat leży sparalizowana ale walczy o lepszą przyszlość. Cieszy ją najmniejsze zwycięstwo. Dzien bez bolu, miły gość jesli o Niej pamięta. Cieszy ją pogoda za oknem , slońce, cieszy miłe slowo.
Ona jest jedną wielka radośćią i ciągle się uśmiecha. Bo przeciez miała nie żyć.
Ona ma także i toczen i wiele innych chorob.
Ona nie narzeka.


Cytat:
Życzę Ci żebyś popatrzyła na siebie i otaczający Cię świat a nie na swoją chorobę. Zacznij żyć prawdziwie ! Da się, trzeba tylko chcieć.


podpisuję się pod tymi słowami Kasidudek, spójrz na to co masz, będzie Ci lepiej , zacznij cieszyć sie drobiazgami.
Ta choroba to nie wyrok smierci
_________________
Szczęście to jest to, czego prawdopodobnie w życiu nie osiągniemy , ale na szukanie go warto poświęcić życie . ( Marie-Henri Beyle) - Stendhal
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Karii
Master butterfly
Master butterfly


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 4372

PostWysłany: Czw Lis 28, 2013 2:47 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Violka podpisuję się pod słowami dziewczyn. Nie znam Cię wiec przepraszam za ferowanie opinii (ale pisząc tu dajesz na to poniekąd zezwolenie) Wydaję mi się, że tak bardzo Cię to boli bo po wielu latach krzywd miałaś wreszcie "swoje wymarzone życie". Nagle bum i wszystko się zmienia. Pomyśl jednak - raz już zmieniłaś swoje życie na to wymarzone. Czemu nie zrobić tego drugi raz? Może będzie inne od poprzedniego ale czy gorsze (?) To zależy od Ciebie. Nie masz diagnozy, nie masz leczenia.. Ale z lekami na prawdę można normalnie żyć.
Ja najgorszy rzut choroby miałam na 2 roku studiów. Wylądowałam w szpitalu na 3 miesiące. Nie było łatwo ale dokończyłam 2 rok poprawkami we wrześniu. Napisałam licencjata i obroniłam go. Poszłam na magisterkę i ja skończyłam. Wciąż nie jest łatwo. Choroba zabrała mi milion przyjemności bo zaatakowała moje mięśnie. No a bez tych ciężko o szaleństwa. Tylko, że ja zamiast płakać, że nie mogę jeździć na rowerze i grac w moja ukochaną siatkówkę skupiłam się na innych rzeczach. Naprawdę może być pięknie, tylko trzeba sobie na to pozwolić. Byłam wczoraj na koncercie i wesz co, jestem dzisiaj najszczęśliwszą osobą na świecie. Pewnie, że mam czasami doła, czasami mam wszystkiego dość i zła jestem na cały świat. Tylko co da pielęgnowanie takiego stanu? NIC!
_________________
..:: nieustannie biec pod wiatr, każdej myśl poczuć smak
chwytać życie w dłonie, jak promień słońca w letni dzień ::..
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Violka
Kadet
Kadet


Dołączył: 05 Lis 2013
Posty: 40
Skąd: mazowieckie

PostWysłany: Czw Lis 28, 2013 6:56 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Jak kto lubi i wcale się nie dziwię że Twoi przyjaciele nie chcą z Tobą pogadać skoro zamykasz im usta gdy chcą Ci powiedzieć co myślą. To nie rozmowa jest dla nich niewygodna ale rzucanie grochem o ścianę


nie do końca dobrze przedstawiłam sytuacje. nie zamykam przyjaciołom ust, oni po prostu nie mają mi nic do powiedzenia na pocieszenie. jak leżałam w szpitalu to dzwonili do mnie żalić się na swoje życie i 'problemy I świata", na które każdy z nas by się zamienił. jak karetka mnie zabierała z domu telefon juz dudnił, bo ktos chciał się pożalić na swoje życie. bardzo to było słabe. rzadko ktokolwiek pyta jak się czuje i czy mi w czymś nie pomóc. nie czepiam sie o to. ale oczekiwania wobec mnie się nie zmieniły - tylko obrażanie się, jeżeli gdzieś się nie pojawię, bo mnie boli. jak pierwszy raz przyjechała do mnie karetka, dwa dni później zostawił mnie facet. ze strachu, że zostanę inwalidą. Wink

Oczywiście, macie racje, że się nad sobą użalam. Jestem tego świadoma w 100% Wink może to robie, bo nie mam z kim o tym pogadać. moich znajomych to najzwyczajniej nie interesuje. a mnie w tej chwili nie interesują ich problemy, bo są błache. obecnie nie mam w swoim otoczeniu absolutnie żadnego wsparcia, więc zostaje radzić sobie z choroba w samotności, bo rodzina też jest na mnie wściekła, że w najbliższym czasie będzie trzeba mnie utrzymywać.
chyba najbardziej mnie przytłacza jak zdrowi ludzie nie doceniają tego, co mają.

Dlaczego w ogóle jestem na tym forum? bo osobiście nie znam nikogo, kto choruje na cos takiego i chce zobaczyć jak sobie radzą z tym inni ludzie. i nie czuc się z tym jedyna na świecie.

Katarzyna - wiem jedno, że moje nastawienie nie czyni mnie bardziej nieszczęśliwą. wolę od siebie wymagać mniej, bo próby życia normalnie są beznadziejne w skutkach i wtedy dopiero czuje sie nieszczesliwa - jak mam mozliwosc konfrontacji z normalnym życiem i sie w tym nie sprawdzam.

Jeżeli Wy sobie radziliście z taką nowiną od początku dobrze, to bardzo się cieszę. u mnie na pewno musi minąć jeszcze trochę czasu zanim to zaakceptuje. Chciałam się po prostu dowiedzieć na ile jest to możliwe. Nastawienie zmienie jak jakiś lekarz da mi nadzieje w postaci jakiegokolwiek leczenia i to jest chyba normalne Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
ewela.t
Master butterfly
Master butterfly


Dołączył: 03 Lip 2012
Posty: 7089

PostWysłany: Czw Lis 28, 2013 7:09 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Violka napisał:

Jeżeli Wy sobie radziliście z taką nowiną od początku dobrze, to bardzo się cieszę. u mnie na pewno musi minąć jeszcze trochę czasu zanim to zaakceptuje. Chciałam się po prostu dowiedzieć na ile jest to możliwe. Nastawienie zmienie jak jakiś lekarz da mi nadzieje w postaci jakiegokolwiek leczenia i to jest chyba normalne Wink


A ja wlasnie o tym zamierzalam napisac. Wink Kilka miesiecy moze okazac sie zbyt krotkim okresem na pogodzenie sie z nowa sytuacja. To wymaga czasu, weryfikacji dazen, celow... Wierze, ze jak tylko oswoisz sie z tymi zmianami to spojrzysz na zycie zupelnie inaczej i dostrzezesz to o czym wspominaly dziewczyny. Stworzysz nowy plan, nowy pomysl na siebie, na swoje zycie i bedzie dobrze.
Co do braku zainteresowania Twoja osoba.. Sa ludzie, ktorzy tylko o sobie potrafią myslec i tego nic i nikt nie zmieni.
Dodam, ze Dzieki Bogu ten "Facet" Cie zostawil.. Teraz juz wiesz, ze nie byl wart ani jednego dnia u Twego boku. Znajdziesz jeszcze kogos kto bedzie chcial byc z Toba "na dobre i na zle"...

Lepszego nastroju zycze.
_________________
Gubie sie po kawalku kazdego zwyklego dnia..
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum WWW.TOCZEN.PL Strona Główna -> Porady i Doświadczenia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by PhPBB © 2001, 2002 phpBB Group